Do dolnej stacji kolejki gondolowej trzeba
trochę podejść z parkingu. Jazda w górę w zamkniętych wagonikach była bardzo
przyjemna, choć brudne szyby psuły nastroje. Przez to widoki za oknami wydawały się jakieś
wybrakowane, a każde zdjęcie tak naprawdę wyglądało jak czymś pomazane. Szkoda, że
nikt o to nie zadbał.
Poniżej szczytu Szyndzielni (1028 m n.p.m.), na wysokości 1001 m n.p.m. wybudowano duże, drewniano – kamienne schronisko turystyczne, najstarsze w polskich Beskidach. Jakoś tak się składało, że nigdy nie wstąpiliśmy do środka, choć byliśmy w pobliżu kilka razy. Od schroniska można dotrzeć do Wapienicy, Olszówki, Bystrej, Brennej, Jaworza, na Błatnią, Kozią Górę, a my poszliśmy na Klimczok (1117 m n.p.m.).
Poniżej szczytu Szyndzielni (1028 m n.p.m.), na wysokości 1001 m n.p.m. wybudowano duże, drewniano – kamienne schronisko turystyczne, najstarsze w polskich Beskidach. Jakoś tak się składało, że nigdy nie wstąpiliśmy do środka, choć byliśmy w pobliżu kilka razy. Od schroniska można dotrzeć do Wapienicy, Olszówki, Bystrej, Brennej, Jaworza, na Błatnią, Kozią Górę, a my poszliśmy na Klimczok (1117 m n.p.m.).
Tego dnia było zimno. Szlak prowadził łagodnie, wszędzie drzewa zasłaniały
widok, ale szło się przyjemnie. Na szczycie dwaj wędrowcy gawędzili sobie na ławeczce. Zeszliśmy do Siodła pod Klimczokiem i stamtąd wróciliśmy na Szyndzielnię. Ostatni rzut oka na schronisko, znajdujące się tak naprawdę już na Magurze. Nie wstąpiliśmy, zostawiliśmy to sobie na inną okazję. Spod Klimczoka prowadzą szlaki piesze do Szczyrku, Bystrej, Brennej, na Przełęcz
Salmopolską, Przełęcz Karkoszczonkę, na Błatnią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz