Wydaje się, że nie popełniamy dwa razy tych samych błędów. A jednak… Ciepły letni dzień, łatwy szlak – zakładamy nowe buty, wełniane skarpety, idziemy na Malinowską Skałę. Spacerowym krokiem zawędrowaliśmy trochę dalej, prawie pod Zielony Kopiec. Usiedliśmy, coś zjedliśmy i ruszyliśmy z powrotem. Wiał lekki wiatr, słońce nie grzało jakoś specjalnie mocno. Mimo to spaliło nam przedramiona, Bogdan miał żywo czerwone nogi powyżej skarpet, a w wysokich butach stopy grzały się potwornie. Na Skrzyczne wróciliśmy wykończeni. Ucieszył nas widok schroniska.















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz