Data wycieczki: 14 lipca
Najpierw były odwiedziny u młodszego wnuczka w urokliwej wiosce pod Poznaniem. Wspólna zabawa dobrze zrobiła maluchom, mieszkają daleko od siebie i nie spotykają się często. Chłopcy wypróbowali wszelkie pojazdy stojące na podwórku, największą atrakcją był jednak prawdziwy samochód. Kręcenie kierownicą to zdaje się wielce intrygujące zajęcie. Na poznańskim rynku widzieliśmy słynne poznańskie koziołki z ratuszowej wieży.
Najpierw były odwiedziny u młodszego wnuczka w urokliwej wiosce pod Poznaniem. Wspólna zabawa dobrze zrobiła maluchom, mieszkają daleko od siebie i nie spotykają się często. Chłopcy wypróbowali wszelkie pojazdy stojące na podwórku, największą atrakcją był jednak prawdziwy samochód. Kręcenie kierownicą to zdaje się wielce intrygujące zajęcie. Na poznańskim rynku widzieliśmy słynne poznańskie koziołki z ratuszowej wieży.
Według legendy w połowie XVI wieku rozbudowywano poznański ratusz. Zlecono między innymi wykonanie zegara i zamierzano go zaprezentować podczas wielkiej uroczystości. Przybyli na nią licznie mieszczanie, spodziewano się również wojewody z małżonką. Podczas uczty planowano podać udziec sarni, niestety w trakcie pieczenia mięso zsunęło się do ognia i trzeba było poszukać czegoś w zamian. Pomocnik mistrza kucharskiego pobiegł do rzeźni, jednak niczego nie znalazł. Za murami miasta, na łąkach, dojrzał pasące się dwa malutkie, białe koziołki. Nie namyślając się długo pognał je do ratuszowej kuchni. Sprytne koziołki wyrwały się kucharzom, pobiegły schodami na ratuszową wieżę i wskoczyły na gzyms nad zegarem. Zebrany tłum ujrzał na wieży wesołe koziołki, które bodły się co chwila. Ubawiło to wojewodę i od tamtej pory, na jego polecenie, dwa trykające się koziołki wzbogaciły mechanizm zegara. A prawdziwe koziołki oddano właścicielce, ubogiej wdowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz