sobota, 21 czerwca 2014

Soszów – Cieślar z wnuczkiem 2012

Zanim doszliśmy na nasz ulubiony punkt widokowy, zabawiliśmy trochę na huśtawce przy schronisku. Na Wielki Soszów maluch wspinał się dzielnie, ale wprosił się w końcu do nosidełka.
Dziadek w wolnych chwilach zbierał wnukowi jagody i maliny, które brzdąc wziął do ust dość nieufnie. Zasmakowały mu, a na widok niebieskich zębów i języka wręcz pękał ze śmiechu. Na Cieślarze chleb smakował dziecku jak nigdy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Lepiarzówki. Był środek tygodnia i gości niewielu, ale miejsce jest urokliwe, a widoki wspaniałe.




























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz