Tym razem trasa wiodła czarnym szlakiem z Wisły – Jawornika
na Przełęcz Beskidek.
Co jakiś czas
słyszeliśmy A hoj! - tak witali nas Czesi przychodzący z Nydka. Jedni szli na Czantorię, inni w stronę
Soszowa, a dalej prawdopodobnie na Stożek. My też poszliśmy na Cieślar. Wróciliśmy następnie i obok schroniska na Soszowie zeszliśmy do Jawornika. Po górach
niósł się śpiew i nawoływania dzieci, chyba przyjechały na wycieczkę i
kwaterowały w jednym z licznych pensjonatów rozlokowanych w dolinie. Zazwyczaj chodzimy w niewielkim oddaleniu od siebie i zdarzało się, że jednego
z nas prawie nie było na zdjęciach, a chcielibyśmy mieć jakąś pamiątkę z tych
wędrówek. Postanowiliśmy więc nosić dwa aparaty. Wilk syty i owca cała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz