sobota, 17 maja 2014

Wisła Czarne – Barania Góra – niebieski szlak 2010

Już byliśmy na Baraniej Górze (1220 m n.p.m.), ale pora ją zdobyć inaczej. Wybieramy niebieski szlak. Zostawiamy auto poniżej Czarnego Fojtula, gdzieś niedaleko rzeki i asfaltową drogą ruszamy przed siebie. Ludzi było bardzo dużo, jakaś grupa chłopców pędziła na wyścigi do przodu. Dla nas jeszcze asfalt się nie skończył, a oni już wracali. Czyżby zdążyli wbiec na szczyt?
Wzdłuż drogi płynie Biała Wisełka, potok daje trochę orzeźwiającego chłodu, co w ciepły dzień ma znaczenie. Od czasu do czasu stajemy i podziwiamy z bliska progi, przez które woda przelewa się malowniczo. Wreszcie asfalt się kończy, niebieski szlak odbija w prawo. Tu znajdują się słynne Kaskady Rodła, jednak droga jest błotnista i kombinowanie jak przejść ten odcinek zajmuje nas bardziej niż podziwianie wodospadów. Dalej ziemia też jest rozmokła. Gdzieś wyżej ścieżka zawalona była pniami drzew. Dla szczupłych, lekkich ludzi to nie problem, dla mnie przeszkoda nie do przejścia. Ostatecznie prześliznęłam się pod pniem opartym ukośnie o stok. Niestety wyżej ścieżka staje się coraz węższa, kamienie tworzą dość wysokie stopnie. Decyduję się zaczekać, Bogdan sam idzie dalej – ktoś musi zrobić zdjęcia, ktoś musi dotrzeć do celu. Podczas kolejnej wędrówki mam okazję przekonać się, że byłam już naprawdę blisko szczytu. Szkoda, ale tak bywa. Wracamy na parking sami, wszyscy dawno nas minęli. Asfalt daje się we znaki naszym stopom, nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich tortur. Wyciągamy z samochodu sandały i wleczemy się nad rzekę. Lodowata woda przywraca życie nogom.
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz