środa, 25 czerwca 2014

Babia Góra z wnuczkiem 2013

Data wycieczki: 4 lipca
Nie minęły trzy tygodnie i jesteśmy ponownie w Zawoi, u podnóża Babiej Góry (1725 m n.p.m.). Wspinamy się z wnuczkiem, tata malucha i dziadek spisali się na medal.
Na szlaku nie było tłoku, w środku tygodnia mniej osób wędruje po górach. Wnuczek świetnie sobie radzi z nawigacją samochodową, wobec tego przygotowaliśmy dla niego mapę z naniesionymi szlakami na trasie naszego przejścia. Samej mapy oczywiście nie rozumie, ale kolorowe linie są dla niego jak drogi i w jakimś stopniu potrafił się w tym wszystkim orientować. Bawiliśmy się jak zawsze w wyszukiwanie znaków szlaku. Każdy znak został odnaleziony, dotknięty lub przydepnięty nóżką, nazwany, policzony. Mały czytał też wszystkie cyferki na wszystkich tabliczkach i rozpoznawał całkiem sporo literek. Możemy polecić te zabawy innym dzieciom. Kasia na szczycie wpisała nas do zeszytu, schowanego w skrzynce na szlakowskazie. Ciekawe, co się dzieje z zeszytem, gdy się zapisze ostatnią stronę? I skąd ten pomysł z wpisami? Kto ten zeszyt przygotował? Nawet długopis jest do dyspozycji. Przez gołoborze zeszliśmy do Przełęczy Brona i dalej do schroniska na Markowych Szczawinach. Były frytki, ciasto i kawa, panowie zamówili jakąś konkretną zupkę. Wracając na Krowiarki nabraliśmy w butelki wodę z ujęć na stoku.




































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz