piątek, 6 czerwca 2014

Ochodzita 2011

Koniaków znaliśmy z koronek, tym razem interesowała nas Ochodzita (895 m n.p.m.). Spod karczmy, na kopulasty bezleśny wierzchołek prowadzi droga ułożona z betonowych płyt, poszliśmy nią do góry. Ochodzita stała jakby w centrum wielkiej misy, wydawała się wyższa od otaczających ją grzbietów. Podobno kiedyś wędrowcy musieli tę górę zawsze obchodzić, stąd wzięła się jej nazwa. 

Na szczycie zdumienie - mieliśmy przed sobą, a raczej wokół siebie, najpiękniejszą beskidzką panoramę, jaką do tej pory widzieliśmy. Wiatr przeganiał chmury, układał je w fantastyczne smugi na błękitnym tle nieba. Rozpoznajemy wierzchołek Wielkiej Czantorii, wciętą przełęcz Kubalonkę, Równicę z jasną podszczytową polaną. Ciemny wał na północy to ramię Baraniej Góry. W kierunku północno – wschodnim widać dolinę Soły, tam już jest Beskid Mały. Obracamy się nadal w prawo, na wschodzie i południowym wschodzie widoczny jest Beskid Żywiecki, a w nim płaski i ciemny grzbiet Romanki, z Pilska widać tylko czubek (spoza garbu Lipowskiej). Ten czubek zasłania Babią Górę, królową Beskidów. Dalej ciągnie się Beskid Żywiecki, jego graniczny grzbiet, aż do głębokiego obniżenia. To przełęcz Glinka (Ujsolska). Lasy pokrywają rozległego Muńcuła, na lewo od niego można dostrzec Tatry. Za to na prawo od niego – dwa wierzchołki Rycerzowej. Na jej tle rozłożył się Rachowiec z podszczytową polaną. Dokładnie na południu widzimy Wielką Raczę. Również na południowym horyzoncie widać najwyższe szczyty słowackiej Małej Fatry. Kolejno od lewej to poszarpany, skalisty Wielki Rozsutec, foremny stożek Stohu i spłaszczona piramida Wielkiego Krywania Fatrzańskiego. Trzeba mieć ze sobą opis, nowicjusz nie jest w stanie rozpoznać wszystkich wzniesień widząc je od innej strony niż zazwyczaj. Znaczną część informacji podałam za Wikipedią, mieliśmy mapę, ale nie wszystko zapamiętaliśmy. Na Ochodzitej znajdujemy kolejny ołtarz, a raczej kapliczkę. To dzieło ludowego twórcy z Koniakowa, też inspirowane przez księdza. Niedaleko kapliczki stoi głaz poświęcony papieżowi – Polakowi. Na północno – zachodnich stokach znajduje się wyciąg orczykowy. Schodzimy wreszcie do głównej drogi i wstępujemy do karczmy. Serwują tam ogromne porcje wszystkich potraw, co oczywiście zachwyca klientów. Ceny nie są wygórowane, a dania bardzo smaczne. Ociężali z przejedzenia idziemy jeszcze poszukać Koczego Zamku. Dotarliśmy już zdecydowanie za daleko, a celu nie było widać, widocznie coś przeoczyliśmy po drodze. Zawróciliśmy.


















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz