Jedziemy do Zawoi na Przełęcz Krowiarki /Lipnicką (1013 m n.p.m.). Auto zostawiamy na płatnym parkingu przy drodze i ruszamy czerwonym szlakiem. Od początku jest stromo, ale ścieżkę uformowano w stopnie, wyznaczone przez drewniane bale. Idzie się dobrze.
Na Sokolicy (1367 m n.p.m.) - pierwszy punkt widokowy. Dalej szlak wiedzie kamiennymi schodkami różnej wielkości i różnej wysokości. Również i one nie nastręczają poważniejszych trudności, ścieżka jest coraz łagodniejsza. Docieramy do Kępy (1525 m n.p.m.), następnie wchodzimy na Wołowe Skałki (1617 m n. p.m.), inaczej Gówniak lub Główniak. Wreszcie stajemy na Diablaku (1725 m n.p.m.). Królowa Beskidów – Babia Góra wita nas piękną pogodą, ale też tłumami turystów. Za nami wszystkie strachy, obawy, niepewności. Nie było się czego bać, zdobyliśmy Babią Górę. Jest pięknie, cudnie, zachwytom nie ma końca. Słowacki szlakowskaz stoi niżej i u nich Babia ma o 3 metry mniej (wysokości). Schodzimy skalnym rumowiskiem do Zimnej Przełęczy/ Lodowej (1611 m n.p.m.), dalej przez Kościółki (1580 m n.p.m.) do Przełęczy Brona (1408 m n.p.m.). Musieliśmy pokonać mnóstwo schodków, którymi wiele osób szło do góry. Chyba nie wiedzieli na co się decydują… Postanawiamy iść przez Mały Cyl (1492 m n.p.m.) na Małą Babią Górę (1517 m n.p.m.). Byliśmy tak podekscytowani wędrówką, że nie szukaliśmy po drodze innych obiektów. Jedynie udało nam się wypatrzeć miejsce, gdzie niedawno rozbił się mały samolot i z tego powodu Perć Akademików była zamknięta. Z Małej Babiej wracamy do przełęczy i schodzimy do schroniska na Markowych Szczawinach (1180 m n.p.m.). Znów zaliczyliśmy strome schody. W schronisku krótki postój i Górnym Płajem wracamy na Krowiarki. Każdy powinien iść na Babią Górę czerwonym szlakiem. Po to, by uwierzyć w siebie. Za jakiś czas możemy, ale nie musimy, spróbować swoich sił na bardziej wymagającej trasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz