sobota, 27 września 2014

Doncaster - lato 2014

Na lotnisku czekał na nas syn z wnuczkiem. Mały biegał tu i tam, więc Marek zawołał go, gdy nas dostrzegł. Dziadku! – krzyknął głośno brzdąc i ile sił w nogach puścił się pędem w naszą stronę. Bardzo się cieszył, uściskom nie było końca. Stojący w pobliżu ludzie uśmiechali się, widząc tak serdeczne powitanie. W samochodzie prosił, by trzymać go za rękę, był bardzo przejęty. A w domu zaraz nas prowadził do swojego pokoju, chwaląc się wszystkim, co tam miał. 

Doncaster to duże miasto w South Yorkshire, niedaleko Sheffield. Jest znanym ośrodkiem przemysłowym i dystrybucyjnym, w poszukiwaniu pracy ściągają tu licznie imigranci. Nazwa miasta powstała z dwóch słów – danum i castra. Pierwsze było nazwą rzymskiego fortu, który istniał tu w I wieku n.e. W staroangielskim to słowo brzmiało donne. Drugie słowo oznacza obóz wojskowy. Historycznie najstarszą dzielnicą Doncaster jest Hexthorpe. Znajduje się w niej Hexthorpe Flatts Park, bardzo popularny wśród całych rodzin. Tabliczka przy ścieżce wskazuje miejsce, w którym stał kiedyś Hexthorpe House – zabytkowy pub. Spalony, opuszczony, wreszcie rozebrany. W parku są niewielkie place zabaw dla małych dzieci, bardzo funkcjonalne, bezpieczne. Starsze i młodzież mają boiska, mogą trenować ewolucje na rolkach, deskach i Bóg wie na czym jeszcze, jeżdżą ludzie na rowerach, spacerują. Kilka lat temu, podczas wielkiej powodzi, część parku została zalana przez pobliską rzekę Don. Nad rzeką znajduje się przystań kajakowa. Oprócz kajaków rzeka jest dostępna dla barek, jachtów, stateczków spacerowych. Niedaleko parku znajduje się bardzo dobra szkoła – Hexthorpe Primary School. Od lat osiąga najwyższe wyniki w nauczaniu w całym okręgu. Przy szkole jest także przedszkole. W mieście dostępne jest kształcenie policealne i uniwersyteckie. Z Hexthorpe już bardzo blisko do centrum miasta, można się tam dostać pieszo lub pojechać autobusem. Blisko też jest do lotniska – Robin Hood Airport oraz do Lakeside. Tam znajduje się muzeum lotnictwa AeroVenture, zlokalizowane na dawnym miejscu WWII RAF Doncaster. Można się w nim zapoznać z historią angielskiego lotnictwa, w tym innych lokalnych lotnisk. Dla odważnych w ofercie jest lot w symulatorze, kokpity niektórych samolotów są otwarte i można usiąść na miejscu pilota. Kolekcja samolotów, śmigłowców, historyczne drewniane chaty - budynki RAF- u, autentyczny hangar, wystawy tematyczne związane z prowadzonymi kiedyś walkami – to wszystko znajduje się na obrzeżach miasta, my jednak trafiliśmy na jakąś przerwę i pozostał nam spacer licznymi alejkami w parku. Też było super. Wnuczek karmił kaczki, a my wędrowaliśmy wzdłuż stawów. Niedaleko znajduje się stadion. Katedra św. Jerzego była w trakcie renowacji, jednak mimo trwających prac konserwatorksich mogliśmy ją zwiedzić. Dokładnie w miejscu, w którym stoi kościół, znajdowała się forteca Rzymian, od których część historii miasta się wywodzi. W czerwcu 2004 r. biskup miasta Sheffield inaugurował kościół jako katedrę (Minster). Nazwa Minster pochodzi z czasów celtyckich, kiedy to Mynster oznaczał nie tylko duży kościół, ale także taki, który służył jako centrum pomocy i porady dla kościołów i wiernych z danej okolicy. W katedrze zachwycają wiktoriańskie witraże, organy z pięcioma manuałami, chrzcielnica zrobiona z kamienia z Kornwalii, posadzka na której tę chrzcielnicę ustawiono, kazalnica – jedna z największych w Anglii, wiele tablic pamiątkowych na ścianach, wieża z ośmioma dzwonami, zegar w wieży. Jego wykonawcą jest firma, która zbudowała Big Ben w Pałacu Westminster. W katedrze można było kupić widokówki, jakieś opracowania, nawet ze zdrowymi przepisami kulinarnymi. Wolontariuszki wręczały zwiedzającym Krótki przewodnik w języku angielskim lub narodowym gościa. Same też służyły dodatkowymi informacjami. Katedra jest naprawdę piękna.

Doncaster różni się od naszego miasta, ale jest w nim też coś znajomego, swojskiego. Spokojna atmosfera starego, cichego miasteczka miesza się z zadziorną nowoczesnością, nie burząc harmonii otoczenia. W Doncaster jest dużo zieleni, kwiatów, jak u nas. Podobne są sklepy, centra handlowe, podobny asortyment towarów. Nawet ceny w przeliczeniu te same. Na takie odczucia wpływa też niewątpliwie bardzo liczna społeczność Polaków, co widać choćby w szkole podstawowej. Uczęszczają do niej polskie maluchy już od ukończenia czwartego roku życia. Nie zwiedzaliśmy miasta dokładnie, nie byliśmy na przykład na wyścigach konnych – najstarszych na świecie. Nie zdążyliśmy też wstąpić do portu, barki widzieliśmy dopiero w Leeds. Można na różne sposoby poznawać miasto i region, ale my tak intensywnie spędzaliśmy czas, że inne atrakcje pozostawimy sobie na jakąś kolejną wizytę.










































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz