Data: 28.10.2015 r.
Wyjeżdżając do Rud kierujemy się samochodem na parking w BRANTOLCE i stamtąd wyruszamy dalej rowerami. Parking znajduje się na końcu ulicy Sobieskiego, za rzeką, pod samą ścianą lasu, dwa kroki od przejazdu kolejowego.
Wyjeżdżając do Rud kierujemy się samochodem na parking w BRANTOLCE i stamtąd wyruszamy dalej rowerami. Parking znajduje się na końcu ulicy Sobieskiego, za rzeką, pod samą ścianą lasu, dwa kroki od przejazdu kolejowego.
Zanim dotrzemy na miejsce jest okazja podziwiać Zalew Rybnicki i jego boczne zbiorniki, znajdujące się po drugiej stronie ulicy Rudzkiej. Na rowerze można zobaczyć więcej, zbliżywszy się do wody czy przejeżdżając tamą.
W Rudach do spacerów zaprasza piękny park, położony przy dawnym opactwie Cystersów. Park przecina Ruda. Rzeka zachwyca naturalnymi meandrami, ciesząc szczególnie miłośników spływów kajakowych.
Dzisiejszy wyjazd różnił się nieco od poprzednich. Sprawdziliśmy prawie w całości dwie rekomendowane przez Nadleśnictwo w Rudach LEŚNE ROWEROWE ŚCIEŻKI DYDAKTYCZNE. Łącznie mają długość około 23 km.
Niestety nigdzie nie uraczysz mapy całego terenu, z naniesionymi nazwami dróg. Tego rodzaju opracowania nie ma również w punkcie informacji turystycznej (parking naprzeciw sanktuarium), choć zainteresowanych nie brakuje. Poszperaliśmy trochę w sieci i zaczynamy tworzyć coś na własne potrzeby. Na razie sklejamy robocze wydruki, weryfikujemy je w terenie. Dostrzegliśmy jakieś nieścisłości i już na wstępie konieczna była korekta. Najważniejsze, że nareszcie mamy przybliżoną orientację, co i gdzie się znajduje.
Za torami kolejowymi trzymamy się głównej drogi KOTLARSKIEJ. Mijamy STARY PIEŃ. Umieszczone na nim strzałki wskazują słoje, odpowiadające dacie wydarzenia związanego z tymi okolicami.
Przy zbiorniku przeciwpożarowym skręcamy w lewo, za biało – zielonym znakiem w kształcie strzałki. Jakieś wyjątkowo kąśliwe muszki sprawiły, że czym prędzej stamtąd uciekaliśmy. Droga była miejscami podmokła, ale jechało się dobrze. Na razie nie znaleźliśmy nazwy tego duktu.
Przy zbiorniku przeciwpożarowym skręcamy w lewo, za biało – zielonym znakiem w kształcie strzałki. Jakieś wyjątkowo kąśliwe muszki sprawiły, że czym prędzej stamtąd uciekaliśmy. Droga była miejscami podmokła, ale jechało się dobrze. Na razie nie znaleźliśmy nazwy tego duktu.
Dojechaliśmy do drogi LUBOSOWEJ, skąpanej w słońcu. Jej końcówka ostro wznosi się do góry obok nowej ambony, przecina drogę BARACHOWSKĄ i biegnie dalej. Na mapach nie jest to zaznaczone. Na tablicy poglądowej czytamy, że w oddziale 93 d, czyli w tej okolicy, był kiedyś staw o powierzchni 6,5 ha. Jak po większości śródleśnych stawów pozostała po nim jedynie zarośnięta grobla. Skąd tu stawy? Zakładali je Cystersi, którzy osiedlali się chętnie w niezagospodarowanych dolinach rzek. Nad Rudę sprowadzono ich w połowie XIII wieku. Wiedzę z zakresu hydrostatyki i zachodnie doświadczenia wykorzystywali przy zakładaniu nowoczesnych stawów. Na starych niemieckich mapach widać stawy energetyczne na Rudzie, dostarczające energię dla huty miedzi w Rudzie Kozielskiej, młyna oraz dwóch hut w Kuźni Raciborskiej. Stawy hodowlane stanowiły istotną część tego, czym zajmowali się Cystersi, gdyż w czasach im współczesnych popyt na ryby był ogromny z powodu obowiązywania licznych postów. Wśród dziedzin będących w zakresie działalności Cystersów wymienić można: rolnictwo, hodowlę zwierząt w podległych wsiach i folwarkach, gorzelnictwo, browarnictwo, winiarstwo. Specyfiką klasztoru rudzkiego była gospodarka leśna. Pozyskiwali drewno na opał oraz produkowali węgiel drzewny dla hutnictwa. Posiadali kuźnice żelaza, nawet postawili wielki piec na węgiel drzewny, produkowali sprzęt gospodarski, żelazo profilowane, drut. Ich własnością była kuźnica miedzi, huta szkła, smolarnia, bielarnia płótna. Mówi się, że Cystersi byli prekursorami przemysłu na Górnym Śląsku (źródło: opracowania dostępne w Internecie).
Za amboną skręcamy w prawo, wjeżdżając na BARACHOWSKĄ. Prawie na jej końcu, na wzniesieniu, stoi WIEŻA OBSERWACYJNA BOROWIEC. Nazwa wzięła się zapewne od Leśnictwa Borowiec, na którego terenie wieża się znajduje. Minęło zagrożenie pożarowe, więc nikt tu już nie dyżuruje. W pobliżu ogrodzenia znajdujemy wielkie, omszałe kamienie, być może na nich stała kiedyś jakaś starsza konstrukcja.
Za wieżą ponownie wjeżdżamy na KOTLARSKĄ i skręcamy w lewo. W tym miejscu znajduje się ŁAWKA ZAKOCHANYCH. Nieco dalej, w miejscu SPALONEGO LASU (2013 r.), postawiono PLATFORMĘ WIDOKOWĄ. Byliśmy tam poprzedniego dnia.
Mkniemy z górki szutrową drogą (nadal Kotlarska) i na skrzyżowaniu decydujemy się skręcić na chwilę do MAGDALENKI.
Poniżej: Na tym przejeździe kolejowym łączą się stara i nowa droga (w głębi).
Na KOTLARSKIEJ skręcamy w prawo do krzyżówki i kierujemy się na drogę ŻÓŁTĄ. Naszym celem jest UROCZYSKO ORŁY. Byliśmy tam już, ale jechaliśmy drogą CZAJKOWĄ. Na miejscu spotyka się sześć leśnych dróg – Żółta, Na Orły, droga odchodząca zdaje się od Tworogowskiej, Czajkowa oraz droga, wzdłuż której biegnie ścieżka edukacyjna do „Zielonej Klasy”. I obok niej, lekko pod kątem, jest widoczna stara droga, być może nie jest już używana. W każdym razie układ dróg nie przypomina orła, o czym można przeczytać nawet na tablicy poglądowej, znajdującej się w uroczysku. Na małej polance utworzonej przez krzyżujące się dukty podobno wyznaczyli sobie stałe miejsce zbiórki śląscy powstańcy. Obejrzeliśmy też z każdej strony słupek oznaczający podział lasu na swoiste sektory. Próbowaliśmy dociec, gdzie dokładnie stoimy, na terenie którego oddziału. I z tego wszystkiego nie sfotografowaliśmy kolejnego kamienia, tym razem z napisem „Orły”. Uzupełniliśmy ten brak blisko miesiąc później. Specjalnie pojechaliśmy, by zrobić to jedno zdjęcie.
Poniższe zdjęcia wykonaliśmy 23 listopada. Było już bardzo zimno, ale na chwilę pokazało się słońce. Wieczorem tego dnia spadł pierwszy śnieg.
Z „Orłów” jedziemy do ZIELONEJ KLASY. Ostatni odcinek prowadzi pod górkę. Podjazd, długi i męczący, jest być może jeszcze bardziej uciążliwy z drugiej strony wzniesienia. Na górce widzimy kilka osób. Trudno sobie wyobrazić, jak młode mamy wjechały tutaj wózkami, z drepczącymi obok małymi dziećmi. Może jest jakieś łagodniejsze dojście. Miejsce nam się podoba. Jest wiata, stoliki, ławy, miejsce na ognisko. Trochę zbyt blisko drzew, wręcz pod samymi drzewami, ale wszystkie zorganizowane spotkania odbywają się podobno pod nadzorem służb leśnych.
Odpuszczamy sobie UROCZYSKO DZIEWCZE GROBY. Bogdan jechał tym odcinkiem kilka dni wcześniej i stwierdził, że jest zbyt grząski. Skrót prowadził ostro w dół. Na szczęście schodzące wcześniej panie odsunęły się na bok, przytrzymały psa i bez przeszkód mogliśmy pędzić do drogi NA SZLABAN, aż drobny żwir tłukł się między szprychami. To tylko kawałek do KOTLARSKIEJ i przejazdu kolejowego. Tyle co przyjechaliśmy na parking, a z daleka usłyszeliśmy pociąg. Przejazd nie jest strzeżony i trzeba uważać. Skład towarowy mknął z miarowym stukotem kilka metrów przed maską samochodu, pojawiając się i znikając pośród drzew.
Tematyka przyrodniczo – leśna i historyczna przedstawiona w rudzkim kompleksie bardzo nas zainteresowała. Każdy może poszerzyć swoją wiedzę, a zajęcia w Zielonej Klasie są z pewnością bardzo atrakcyjne dla dzieci. Na podstawie plansz, które widzieliśmy, można sądzić, iż dowiedzą się jaka jest rola lasów, jak się w nich gospodaruje oraz w jaki sposób są chronione. Leśniczy na pewno opowie im o drzewach i związanych z nimi ekosystemach, o wieżach obserwacyjnych i pożarach, o uroczyskach, a nawet o łowiectwie. Ciekawostek zapewne będzie więcej, wśród nich o śladach działalności Cystersów. To wszystko można zobaczyć w Rudach, choć nie tylko tutaj. Obiekty edukacyjne znajdują się także w innych miejscowościach. Na drogach w rudzkich lasach widywaliśmy czasem autokary wycieczkowe, również z dorosłymi. Zorganizowane grupy chętnie przyjeżdżają na spotkania z naturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz